Brak obiektów spełniających kryteria.

Zazwyczaj andrzejkowy wieczór to bardzo standardowa w sumie zabawa, z małym przerywnikiem pod postacią lania wosku przez dziurkę w kluczu. Dlatego mając w perspe...
Brak obiektów spełniających kryteria.
Impreza andrzejkowa na dużym basenie z wodami termalnymi brzmi niebywale kusząco. Tylko co to za andrzejki, jak nie ma lania wosku ze świeczki? Jakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie odpowiednich, spełniających wszystkie wymogi BHP warunków w parku wodnym w Białce Tatrzańskiej do takiego akurat sposobu wróżenia.
Nie mam bladego pojęcia, jak wyglądają samorządowo-sąsiedzkie układy na Podhalu, ale wydaje mi się że prędzej czy później Poronin stworzy Zakopanem (i kilkoma innymi miejscowościami w okolicy) jedną wielką, tatrzańską metropolię. A wtedy miałbym spore obawy względem prawdziwej góralszczyzny, która zdaniem niektórych już teraz odchodzi od ludowych korzeni w stronę masówki i komercji. Także te andrzejki niekoniecznie będą się różnić od tego, co serwują w miejskich lokalach i wiejskich dyskotekach.
Termy Bukovina zainteresowały mnie już jakiś czas temu. Tylko że jak sprawdziłem dokładniej cennik wejściówek, to tak mnie zmroziło z przerażenia, że gdybym stał przy kasie aquaparku to całe te gorące źródła zlodowaciałyby dosłownie w mgnienie oka. To ja nawet nie chcę sobie wyobrażać, ile może kosztować tam wstęp na andrzejki i specjalną, basenową imprezę. Dziękuję, postoję obok albo wybiorę się na jakąś stację narciarską w Bukowinie Tatrzańskiej.
Ja tam nie robiłbym sobie nadziei na obniżenie cen za nocleg w Zakopanem (i inne usługi około-turystyczne) tylko dlatego, że weekend na przełomie listopada i grudnia nie jest żadnym ustawowo wolnym świętem. Wydaje mi się, że same andrzejki i właśnie góralski charakter rozmaitych zabaw okolicznościowych to wystarczająco silny magnes, żeby skusić wielu turystów do przyjazdu w góry. A skoro chętnych dużo, to nie ma powodu schodzić z ceny. O stereotypowym parciu górali na ceperskie dutki już nie wspominając.
Najtrafniejsza wróżba przy andrzejkach na nartach to kształt siniaków, jakie niechybnie nabiją się przy szusowaniu po ledwo przygotowanych stokach z wystającymi kamieniami. Piję tutaj do wspomnianych w tekście armatek śnieżnych z ośrodków narciarskich w Małym Cichym. Jeździłem tam 2 czy 3 lata temu i wyciągi wyglądały tak, jakby od paru dziesięcioleci nic się tam nie zmieniało. Dlatego bez gwałtownego ataku zimy w górach nie spodziewałbym się, żeby pod koniec listopada akurat tam dało się swobodnie pozjeżdżać.